Czy melomani przyszłości będą skazani na słuchanie jedynie kompozycji napisanych w dawnych czasach, ponieważ wyczerpią się możliwości tworzenia nowych układów dźwięków?

Czy w rozwoju muzyki może nastąpić taki moment, kiedy zostaną wyczerpane wszystkie melodie, wszystkie śpiewane zestawienia nut? Istotnie, muzyki piszę się tak dużo i komponuje się ją od tak dawna, że może się wydawać, iż wkrótce nie będzie można wymyślić nowej melodii i trzeba będzie powtarzać stare.

Spróbujmy sprawdzić, czy jest tak mało możliwych kombinacji do zbudowania melodii. Dla przykładu sięgnijmy do świata szachów. Autor eseju „Czy melodie mogę się wyczerpać?” Siergiej Prokofiew znał pewnego szachistę, który wpadł na pomysł napisania takiej książki, w której byłoby wskazane najlepsze rozwiązanie przy każdej pozycji. Zobaczmy, co z tego wyszło. Szachową partię białe mogą rozpocząć ośmioma różnymi pionkami na jedno lub dwa posunięcia i czterema różnymi posunięciami skoczków. Ogółem dwudziestoma sposobami. Na każde z tych posunięć czarne mogą odpowiedzieć także dwudziestoma sposobami. Pomnóżmy więc dwadzieścia przez dwadzieścia – da to już 400 wariantów do drugiego posunięcia białych albo 8000 wariantów do drugiego posunięcia czarnych.

Do czwartego posunięcia białych będzie w przybliżeniu 60 milionów wariantów, podczas gdy można powiedzieć, że partia jeszcze się nie zaczęła. Tak więc trzeba było zrezygnować z zamiaru napisania tej książki.

A co się dzieje w muzyce? Zaczynamy melodię od jakiejkolwiek nuty. Jako drugą nutę możemy wybrać każdą z tych, które leżą w obrębie oktawy w górę albo oktawy w dół. Oktawa w górę ma 12 nut i tyleż ma oktawa w dół. Jeśli do tego dodamy jeszcze tę nutę, od której zaczęliśmy (bo w melodii możemy powtarzać jedną nutę dwa razy), to do naszej dyspozycji, co do drugiej nuty melodii, będzie już 25 wariantów, a do trzeciej – 25 pomnożone przez 25, to znaczy 625 wariantów.

Teraz proszę sobie wyobrazić niespecjalnie długą melodię, np. z ośmiu nut. Ile może być wariantów do tej melodii? Oto ile: 25 pomnożone przez 25 sześć razy. Inaczej mówiąc 25 do siódmej potęgi. Siergiej Prokofiew nie chce przez to powiedzieć, że mamy do dyspozycji 6 miliardów melodii. Istnieje bowiem sześć miliardów kombinacji, z których kompozytor ma możliwość wybrać te, które będą melodyczne.

Ale to jeszcze nie wszystko! Przecież nuty bywają różnej wartości, a rytm zupełnie zmienia oblicze melodii. Oprócz tego harmonia i akompaniament także nadają melodii zupełnie innego charakteru. Wynika stąd, że sześć miliardów trzeba wiele razy pomnożyć, by wykorzystać wszystkie istniejące możliwości.

Bardzo ciekawa jest ta okoliczność, że ludzki słuch bezustannie się zmienia. Wobec tego, co podobało się kilkaset lat temu, obecnie ludzie są obojętni, i odwrotnie – melodie, które dawniej nie wydawały się w ogóle melodiami, po kilku stuleciach odbiera się jako piękne i
ciekawe.

Wielu widziało prawdopodobnie film „Aleksander Newski”. Sergiej Prokofiew napisał muzykę towarzyszącą temu obrazowi. Ci, którzy widzieli film, pamiętają, że Kawalerowie Mieczowi, idąc do ataku, śpiewają katolickie psalmy. Ponieważ rzecz działa się w XIII wieku, więc przede wszystkim kompozytor zainteresował się, jak wtedy pojmowano muzykę. Z biblioteki moskiewskiego konserwatorium otrzymał książkę, w której były zebrane katolickie śpiewy różnych wieków. I cóż? Muzyka ta była tak obca kompozytorowi, że zastosowanie jej do filmu było niemożliwe. W rezultacie Siergiej musiał ją odrzucić i skomponować dla Kawalerów Mieczowych taką muzykę, która by z naszego obecnego punktu widzenia najlepiej oddawała podobny moment.

Odwrotny przykład, kiedy zestawienie dźwięków, które wydawało się dawniej niemelodyczne, stało się później piękną melodią, można znaleźć u całego szeregu wielkich klasycznych kompozytorów. Kiedy Beethoven komponował swoje melodie, były one tak nowe, że wielu ze współczesnych mówiło: „Ten głuchy starzec nie słyszy, co komponuje”. A tymczasem Beethoven trafnie odgadywał przyszłość i jego melodie dają nam rozkosz w sto lat po jego śmierci. To samo było z Wagnerem, Lisztem i wielu innymi wybitnymi kompozytorami. A więc kombinacje, które dawniej były odrzucane jako niemelodyczne, mogą w przyszłości okazać się znakomitymi melodiami.

Jest jeszcze jedna możliwość rozszerzenia muzyki. Przecież gama, którą się obecnie posługujemy nie zawsze istniała w tym kształcie jak teraz. Wprowadził ją do powszechnego użycia przed 200 laty Bach. Przed nim gama była wprawdzie podobna, ale nieco inna, dając
mniej możliwości.

W ostatnich czasach przychodziło muzykom często na myśl: czy nie można by istniejącej gamy dalej rozwinąć? Pod tym względem ciekawe są prace radzieckiego uczonego Ogolewca, który proponował podzielić oktawę nie na 12 części, lecz na 17. Do tego pomysłu doszedł nie przypadkowo, lecz drogą długich i szczegółowych badań zarówno naszej gamy, jak i niektórych gam narodów wschodnich. Przyznano mu specjalne środki, aby zbudował najpierw fisharmonię, a potem fortepian o oktawie składającej się z 17 dźwięków. W tym celu każdy czarny klawisz został podzielony w poprzek, co dało możliwość człowiekowi umiejącemu grać na fortepianie z dużą łatwością dostosować się do nowego instrumentu.

W tej chwili trudno przepowiadać, czy przyjmie się wynalazek Ogolewca, ale ci, co grali na jego instrumencie, utrzymują, że daje kombinacje dźwięków znacznie ciekawsze niż zastosowana przez nas gama 12-tonowa. Jeśli ten instrument wejdzie w użycie, to nie należy przypuszczać, że wyprze istniejący u nas fortepian, bo zbyt dużo dobrej muzyki napisano już na fortepian i nikt nie pragnąłby się z nim rozstać. Mogą jednak istnieć oba instrumenty równolegle, i jakie ogromne nowe pole otworzy się dla melodii!

Nie martwmy się, że nastąpi moment, kiedy nie będzie można komponować inaczej jak tylko powtarzając dawniej skomponowaną muzykę. Mnóstwo takich nieprzyjemności grozi nam w przyszłości. W końcu naukowcy mówią, że słońce kiedyś zgaśnie. Po co mamy się niepokoić co będzie za kilka milionów lat? Lepiej nauczmy się kochać prawdziwą, dobrą muzykę.